Za nami ciekawa kolejka.
Miało się dziać i się działo. Nic zresztą dziwnego. Jeśli w ten sam weekend mamy derby Krakowa na Kałuży i Lecha na Łazienkowskiej to musi być ciekawie. Obydwa mecze bardzo emocjonujące i obydwa rozstrzygnięte dopiero w doliczonym czasie gry. Obydwa gole "last minute" postawiły na głowie dotychczasowy przebieg gry. Cracovia wygrała remisowe derby z Wisłą, a Legia rzutem na taśmę zremisowała przegrany mecz z Lechem. Po cichu i trochę w cieniu tych wydarzeń wygrały Śląsk, Bełchatów i Jagiellonia umacniając się w górnej połowie tabeli.
Nieciekawe, by nie powiedzieć skandaliczne zdarzenie miało miejsce po derbach w Krakowie. Piłkarz Cracovii Adam Marciniak świętował we własnym mieszkaniu wygrane derby i jednocześnie swoje urodziny. W pewnym momencie interweniowała policja. Najpierw wyciągneli go z jego własnego mieszkania, a następnie odstawili na izbę wytrzeźwień. Marciniak miał, uwaga, 0.48 promila! Facet siedzi u siebie w domu i ma 0,48 promila, a policja bierze go na izbę!!! Nie jest to jakaś mrożąca krew w żyłach historia z czasów wczesnego Gomułki czy późnego Gierka. Nie, to się działo tu i teraz, w nocy z niedzieli na poniedziałek w Krakowie...
Wróćmy do piłki. W tym tygodniu na pierwszym planie oczywiście wielkie derby Śląska. Szkoda, że nie na pełnym Śląskim... Zaczynamy w piątek o 18, a kończymy tym razem już w niedzielę.
1. Podbeskidzie - Śląsk
2. Wisła - Jagiellonia
3. Górnik Łęczna - Korona
4. Lechia - Cracovia
5. Ruch - Górnik Zabrze
6. Piast - Legia
7. Pogoń - Zawisza
8. Lech - Bełchatów
Również na dole tabeli dwa mecze na szczycie. Korona wygrała z Piastem, który w niczym nie przypominał tego co grał w kilku ostatnich kolejkach. Wreszcie zapunktował Zawisza, ale w ich sytuacji remis z nie najlepszym Ruchem to trochę mało... Przeciętny mecz Śląska, to raczej Łęczna wyglądała lepiej, ale to Śląsk wygrał. Niby nie grają ostatnio najlepiej, ale punktują regularnie. Ciekawy mecz w Zabrzu, a remis dość szczęśliwy dla Górnika. Wygląda na to, że trzecia siła najlepiej gra bez trenera...
W Krakowie nudnawe 70 minut i pasjonująca końcówka, gdy akcje szły od bramki do bramki i każdy wynik był możliwy. Bohaterem spotkania Bośniak Covilo, który strzelił gola w ostatniej akcji meczu, ale niewiele brakowało by został antybohaterem gdyby dostał zasłużoną czerwoną kartkę. A w Lechu nadal "cud w Błażejewku". Tych, którzy nie wiedzą co to jest odsyłam do notki z poprzedniej kolejki, gdzie wyjaśniłem to zjawisko. Wielokrotnie krytykowałem piłkarzy Lecha za brak przysłowiowych "cojones", za brak ambicji i remisowanie wygranych meczów, itd. Dziś nie powiem o nich złego słowa. Sytuację kadrową trudno już nazwać plagą kontuzji, to jakiś armagedon jest. Wyleciało 3/4 pierwszego składu i paru rezerwowych też. Jednak co by się nie działo to od dwóch tygodni są grupą facetów, którzy grają w piłkę nożną. Wołąkiewicz, fatalny w tym sezonie, całkowicie wyłączył Radowicza, Trałka trzymał środek, Kamiński najlepszy na boisku. Świetny mecz poznańskich dzieciaków Kownackiego, Kędzory i Formelli. Wygrana Lecha wydawała się być niezagrożona aż do niedzielnego strzału Brzyskiego kilkanaście minut przed końcem. Nawet w drugiej połowie gdy Legia niby coś zaczęła grać, nie dochodzili praktycznie do żadnych sytuacji. Mogło być jeszcze lepiej gdyby Jodłowiec wyleciał za chamski cios w Kownackiego.
Sporo w tym tygodniu napisałem o Lechu, ale jestem pod wrażeniem ich reakcji na wszelkie kłopoty. Jak nie ci sami, po prostu cud w Błażejewku. Nie wiadomo tylko kto zagra w niedzielę bo po meczu z Legią dodatkowo odpadli Kownacki, Formella i Wilusz...
Zapraszam do typowania.