Czy nasza Ekstraklasa jest atrakcyjna?
Podejrzewam, że dla wielu domorosłych fanów różnych Reali, Barcelon i innych Manchesterów jest to pytanie retoryczne. I faktycznie, nadal bardzo dużo (przede wszystkim pieniędzy) brakuje nam do czołowych lig Europy i to tak szybko się nie zmieni. Ale umówmy się, w jakiej dziedzinie jest inaczej? Skoro mamy taki marny PKB jaki mamy i w każdej dziedzinie życia powoli nadrabiamy wieloletnie zaległości, to niby dlaczego w piłce kopanej miałoby być inaczej...
A jednak w naszej lidze dzieje się coś ciekawego i trzeba mieć sporo złej woli, żeby tego nie zauważyć. Ludzie to widzą i coraz liczniej stawiają się na stadionach, których większość krajów, także tych od nas znacznie bogatszych, i tak nam zazdrości. I dlatego dziś kilka słów o frekwencji
Przez lata przeciętna widownia kolejki ligowej obracała się w granicach 60-80 tysięcy, rzadko zbliżając się do "magicznej" granicy stu tysięcy. I nagle te 100 tys. nie stanowi już żadnego problemu i już drugi raz z rzędu pęka 110 tysięcy. Co ciekawsze stadiony zapełniają się już nie tylko na takich samograjach jak Lech - Legia czy derby Krakowa i Trójmiasta, czego przykładem są ostatnie komplety w Gdańsku i na Reymonta. Pięć klubów, Lech, Legia, Lechia, Jagiellonia i Wisła może pochwalić się przeciętną widownią ponad 10 tys., a dwa pierwsze w granicach 20 tys.
Perspektywy są jeszcze lepsze. Kiedyś w końcu musi odpalić Wrocław, gdzie dwucyfrowe liczby powinny być oczywistością. Mam nadzieję na szybki powrót katowickiej Gieksy i przede wszystkim Górnika Zabrze, który śmiało będzie mógł rywalizować z Lechem czy Legią. W nieco dalszej perspektywie czeka nas powrót Łodzi do Ekstraklasy i niezłe liczby Widzewa czy ŁKSu.
Innymi słowy niedługo powinna paść granica 150 tysięcy w kolejce, a za kilka lat może i 200 tysięcy...
Komplet na Bułgarskiej na meczu Lecha z Legią w niedzielę nikogo oczywiście nie dziwi, gdyż od lat mecze Lecha z Legią przyciągają tłumy zarówno w Poznaniu jak i w Warszawie. Zaskoczeniem i być może znakiem czasów jest sposób w jaki rozeszły się bilety. Wszystkie zostały sprzedane w, uwaga, trzy godziny!!!
Te mecze, najpóźniej od legendarnego finału pucharu w Częstochowie, wzbudzają szczególne zainteresowanie i emocje, niezależnie od sytuacji w tabeli, a od wielu lat są ważne dla układu tabeli, często decydują o zdobyciu mistrzostwa. Dla zobrazowania znaczenia tego meczu, przez niektórych nazywanego derbami Polski, pozycje, które zajęły odpowiednio Lech i Legia w ostatniej dekadzie, czyli od sezonu 2006/7 do 2015/16. I tak 6 i 3, 4 i 2, 3 i 2, 1 i 4, 5 i 3, 4 i 3, 2 i 1, 2 i 1, 1 i 2, 7 i 1.
Nie inaczej powinno być w tym roku, tym bardziej, że Lechia trochę dołuje, a Jagiellonia ma poważny problem. Tym problemem jest zależność drużyny Michała Probierza od "Cesarza Estonii" Konstantina Vassiljeva. Vassiljev, zdecydowanie najlepszy i najskuteczniejszy piłkarz tego sezonu jest kontuzjowany i nie wiadomo kiedy wróci do gry. Nie wiadomo też jak Jaga sobie bez niego poradzi...
Alarm przy Kałuży! Cracovia jest niewątpliwie największym rozczarowaniem tego sezonu i właściwie nikt nie potrafi wytłumaczyć co się z nimi dzieje. Pasy mają niezły skład, dobrego trenera,sporo pieniędzy i oddanego właściciela. Tak naprawdę to powinni walczyć o puchary, a nie o utrzymanie...
Przez większość sezonu grali przyzwoitą piłkę, często pechowo tracąc punkty, od niedawna grają coraz gorzej i powoli trudno już mówić o pechu. Jakby tego było mało, na decydujący finisz sezonu Pasy mają prawdziwy szpital w klubie...
Oby to się nie skończyło tragicznie. Miejsce Cracovii i takich właścicieli jak Profesor Filipiak jest zdecydowanie w Ekstraklasie!
Udanych typów i zapraszam do dyskusji.
1. Cracovia - Śląsk
2. Zagłębie - Jagiellonia
3. Górnik Łęczna/Lublin - Wisła Płock
4. Pogoń - Arka
5. Nieciecza - Wisła Kraków
6. Piast - Lechia
7. Lech - Legia
8. Korona - Ruch